środa, 20 stycznia 2010

Chanel, Gaultier, Balmain i Ja :)


Dla jednych paski to zawsze skojarzenie z Chanel, dla drugich to Gaultier, który ubrał w nie nawet flakon swoich perfum, dla trzecich z Balmain. Z tym trzecim na pewno ze względu na reklamę w której wystąpiła polska modelka Anja Rubik. Niedawno przez wiele szafiarskich blogów przewinęła się stylizacja a’la Anja dla Balmain właśnie.
Koszulka w paski, ramoneska, rewelacja :)
Teraz trafiło i mnie. Jednak dziś chciałabym pokazać dwa wcielenia jednego stroju. Dla grzecznych i tych mniej grzecznych dziewczynek. Wystarczy zmiana kilku dodatków, a ten sam strój można z powodzeniem założyć do pracy, by zaraz po niej zmienić jego oficjalny charakter kilkoma szczegółami.
Jest jeszcze jedna rzecz. Z kamizelką, którą mam na sobie chciałam wystartować w szafiarskiej akcji „Nigdy Cię nie oddam”, którą organizowała Aife. Trochę się spóźniłam ale nic straconego.
Kupiłam ją od koleżanki chyba w pierwszej klasie liceum. Uwierzcie mi, ze było to napraaaawdę dawno :) Dziś jestem kilka lat po trzydziestce, a kamizelka służy mi nadal.

To chyba kolejny dowód na to, ze warto w swojej szafie mieć kilka ponadczasowych rzeczy, które nigdy się nie zestarzeją.

A tu zdjęcie zespołu The Ramones dzięki któremu nazwę i niewątpliwą sławę zyskała kurtka ramoneska.

Gotowi? No to zapraszam:













Na zdjęciach: koszulka w paski H&M - SH, kamizelka Ramoneska - z szafy, spodnie KappAhl, buty z czerwonym noskiem Charles&Keith, Motocycle Boots Cropp, rękawiczki - stragan uliczny

poniedziałek, 11 stycznia 2010

Uprzejmie donoszę...

... że kilka dni temu na portalu netbird.pl, w dziale "Moda" została opublikowana moja notka, wraz ze zdjęciami :)


Życzliwy :)

środa, 6 stycznia 2010

Biżuty, buty i zdobycze

Lubię biżuterię. Dużą i dużo :) Dziś mix, którego elementy teoretycznie są z innych bajek, jednak połączone ze sobą dały moim zdaniem ciekawy efekt.
Teraz chodzę i brzęczę :)
Do tego spodnie wpuszczone w nie do końca zapięte Motocycle Boots i już jestem dziewczyną z gangu ;)



Jeśli chodzi o buty, to tak mi przypasowały, że kupiłam dwie pary (daaaaawno): czarne i brązowe. Czarne były w użyciu od razu (są nawet w notce z 2007 roku), a brązowe znalazłam po prawie dwóch latach, kiedy garderobę przerabialiśmy naszemu dziecku na jego pokój. Leżały w oryginalnym kartonie, z metką, upchnięte za wieszaki z ciuchami :/ Później znów nabierały mocy urzędowej w szafie i tym oto zbiegiem okoliczności mam w tym sezonie nowe buty nie wydając ani grosza ;) Jestem świetną gospodynią, trzymającą w ryzach budżet domowy, prawda? ;)


Dziś również premiera moich dwóch łupów: wspomnianej już torebki Ralpha Laurena i rękawic.
Torba czekała na mnie już od progu sklepu. Zdjęłam z haczyka i nie przyglądając się jej odłożyłam na ladę "do wzięcia". Dopiero kiedy przyjrzałam się jej dokładniej i zobaczyłam, że ma szlachetny rodowód :) Jest workiem z bardzo grubego płótna, ma gruby, skórzany pasek i jest świetna!
Rękawice wyglądają jak łapy Ciasteczkowego Potwora i są potworrrrnie ciepłe.





Za to właśnie lubię second handy w mniejszych miejscowościach. Zawsze znajdę coś do czego zaświecą mi się oczy, to "coś" jest również zawsze w bardzo dobrej cenie (nieporównywalnie niższej niż np. we Wrocławiu).

Trzymajcie się moi drodzy, i to dosłownie, bo na chodnikach mamy gotową scenografię do Gwiazd Tańczących na Lodzie!

Na zdjęciach: biżuteria: Camaieu, KappAhl, S.T.A.M.P.S., C&A, T-shirt H&M - SH, Marynarka - SH, Spodnie Mango, buty Cropp, rękawiczki ONLY - SH

wtorek, 5 stycznia 2010

Nowy Rok - Nowy post

No jest. Nowy i parzysty. 2010.
Zaraz po świętach spakowałam walizy, torby i lodówkę i wraz z zaprzyjaźnioną rodziną ruszyliśmy za miasto, by spędzić Sylwestra w pięknych okolicznościach przyrody. Wszystko było tak jak w amerykańskim filmie być powinno: chatka w lesie, grzane wino, ogień buzujący w kominku i dzieci słodko bawiące się u stóp zachwyconych, wypoczywających rodziców.... ziiiiuuuuuut - wróć... to ostatnie to już sobie wymyśliłam :) dzieci były, owszem, ale na słodką zabawę miało może ochotę tylko jedno z nich :) I nie był to mój szatanik :)
Oczywiście całkowite odcięcie od cywilizacji szkodzi, więc żeby do cna nie zdziczeć, pół dnia (używając wszelkich znanych kobietom argumentów i tricków) wygospodarowałyśmy na shoppinG :P Ruszyliśmy do najbliższej osady celem przejrzenia lokalnych lumpeksów (kobiety), nabyciem napojów (mężczyźni) i pożywieniem się tym, co inni nam podadzą do stołu (to już całym stadem). To już taka nasza świecka tradycja.
Łupy będę już niedługo prezentować w konfiguracjach wszelkich, powiem Wam tylko, że wśród nich znalazła się torebka Ralpha Laurena za 6 zł :)
Co do ubiorów, to zadebiutowały moje fantastyczne śniegowce, a sukienka farmerka z przedostatniego posta, na wsi była jak najbardziej na miejscu.
Dziś już się uczesałam, doszłam do siebie po zbyt długim wdychaniu świeżego, górskiego powietrza i jestem. Taka ułożona, grzeczna, w wersji na dandysa. Zegarek S.T.A.M.P.S. "NO PAPARAZZI" to jeden z wielu świetnych prezentów jakie znalazłam w tym roku pod choinką (reszta również niedługo). Dziękuję :)

Życzę Wam kochani i sobie - DOBREGO ROKU!





Obserwatorzy