piątek, 26 marca 2010

Powrót weny i spowiedź chomiczycy :)

Wraz z cieplejszymi dniami wracają chęci i wena. Przy porannym doborze garderoby pastele i kolorowe rzeczy same pchają się w ręce zakrzykując barwami szarości i czernie. Podświadomie poddaję się chyba chromoterapii, kumulując energetyczne kolory w stroju i dodatkach. Żółta kurtka, żółte oprawki okularów, szal w kolorach tęczy i świat wydaj się lepszy :)
Teraz o naturze chomika słów kilka. Posiadanie natury chomika jest sprawą upierdliwą. Kartony pełne "pamiątek", roztkliwianie się nad każdym papierkiem, biletem do kina sprzed 20 lat, zeszytem z pierwszym kleksem i "kamykiem z buta faceta, który pracował w firmie, która kosiła trawę u sąsiada Michaela Jacksona". To ja właśnie.
Ale są i jasne strony. Gromadzę ciuchy, buty i dodatki. I teraz kiwając głową jak starsza, doświadczona życiem kobieta powtarzam: rzeczy ponadczasowe zawsze się obronią. Nie wyrzucać, zostawiać, moda zatacza koło. Wszystko już było i znów będzie :) I kierując się tą właśnie dewizą wielokrotnie dane mi było cieszyć się rzeczami z własnej szafy, które kupiłam wiele lat temu. W tym zestawie występują dwie takie rzeczy. Kozaki mają około 14 lat (solidna robota, całe ze skóry, łącznie z podeszwą) i cytrynowa kurtka, która ma około ośmiu lat. Kurtkę przywiózł mi mój przyjaciel Arkadiusz (pozdrawiam sierściuchu!) i wiem, że posłuży mi jeszcze bardzo, bardzo długo.
Jako ciekawostkę powiem Wam, że dzisiejszą sesję wykonał dla Was i dla mnie mój syn Borys. Lat 3 (słownie: trzy). W dzisiejszych czasach dzieci dość szybko wybierają sobie ścieżkę kariery, prawda? :)

PS. Testuję też pomadkę w kolorze nude, delikatnie rozjaśniając  ją błyszczykiem. Efekt bardzo mi się podoba.

 Na zdjęciach: jeansy, biała koszula, tęczowy szal - SH, okulary ZARA - prezent, żółta kurtka - prezent, męski zegarek Diesel (pierwotnie własność nie-męża, teraz - jak widać;))

środa, 24 marca 2010

Ciepło, cieplej, lepiej...

W kwestii biegania - zero zmian. Mam wrażenie, że doba mi się skurczyła. Ale dziś wykorzystując okazję, zaciągnęłam Adama fotografa na sąsiednie, nędzne podwórze i brudząc sobie ciuchy o nieotynkowane ściany powyginałam się trochę przed obiektywem.
Dziś rano porzuciłam płaszcz na rzecz fantastycznego, ciepłego swetrzyska. W bądź co bądź chłodne jeszcze poranki spisuje się doskonale. Można go motać na dziesiątki sposobów, podpiąć, przepasać, owijać i za każdym razem uzyskać inny efekt. Tzw. "dół" to ostatnio mój ulubiony zestaw. Motocycle Boots wymieniam czasem na Worker Boots, które absolutnie mnie urzekły i czekam już na ich zestawienie z lekką, wiosenną sukienką (po dodaniu grubych skarpet, rozciągniętego swetra i plastra na kolanie uzyskujemy całość w stylu "grunge" :))
Po zrzuceniu swetra oczom naszym ukazuje się zamierzony chaos. Mnogość kolorów i wzorów może przyprawiać o ból głowy, jednak mi zdecydowanie poprawia humor. Zauważyłam, że kiedy znów "nie mam co na siebie włożyć", najczęściej sięgam po tą marynarkę z przypinkami, wspomniany wyżej "dół" i jakikolwiek t-shirt.
Apaszkę (tylko na dziś!) podprowadziłam Boryskowi :) Wybacz synu :)


Lecę moi drodzy! Nie dajcie się przesileniu wiosennemu!


Pa!


PS. Tak, wiem. Wyglądam na zmęczoną. I trochę jestem.

Zdjęcia: APS
A tu jako gratis - fotka Worker Boots :)


Na zdjęciach: Swetrzysko - SH, Spodnie KappAhl, Buty Cropp, marynarka - SH, koszulka bokserka - Mango, apaszka KappAhl (dział dziecięcy)

środa, 17 marca 2010

Retro

Zmiany, zmiany, zmiany... Tylko tak mogę opisać to co teraz wokół mnie się dzieje. Jeszcze tu i teraz, ale już troszkę myślę "o nowym". Kiedy przystanę w biegu, nawet czasem przeleci mi przez głowę, żeby stanąć przed obiektywem, ale wtedy jest już albo jest bardzo późno (kanapa i książka wygrywają), albo śnieży, albo pada, albo uznaję, że "nie wyglądam dziś przesadnie ładnie" :)
Dlatego, żeby blog nie zarósł pajęczyną, nie rozmył konturów pod warstwą kurzu i nie zalęgły się tu jakieś roztocza, zamieszczam dziś dwie fotki. Bardzo stare, a stylizowane na jeszcze starsze :) Nazwijmy je umownie "Retro", a ja biegnę dalej :)

PS. Prawda, że te rajtki wyglądają jak podkolanówki (tzw. antygwałty :)) założone na kabaretki? :)))
Na zdjęciach: śmieszne rajtki Calzedonia, trencz - SH

środa, 3 marca 2010

From Russia with Love....

Dawno, dawno temu.... nie - to nie będzie kolejna bajka i nie było to też tak dawno. Jakieś dwa miesiące temu, kiedy otworzyłam szafę, na moją głowę wypadł pognieciony, tiulowy obrus. Nie uderzył mnie w nią zbyt mocno, ale poczułam przemieszczające się w mojej głowie puzzle... Klik, klik... obrus jako spódnica. Klik, klik... futrzana czapa. Klik... futrzana kamizela. Klik... haftowana bluzka i mufka.... I tak stojąc przed szafą oczami wyobraźni zobaczyłam siebie w stylizacji  a'la Carska Rosja :)


Dwa miesiące później wyruszyliśmy realizować moją wizję: ja, Paulina, Krystian i Maciek.
Było fantastycznie. Pogoda dopisała, plener się sprawdził, a w bonusie "dostaliśmy" konia :)


Poniżej przedstawiam Wam siebie w obiektywie Maćka. Na blogu Pauliny możecie zobaczyć jej wersję tej sesji oraz inne prace.
Serdecznie zapraszam!



 

  
 

  

  

  

  

Na zdjęciach: czapa - Hala Strzegomska Wrocław, kamizelka Colloseum, haftowana koszula - SH, kozaki Caterpillar, tiulowy obrus - SH, mufka - C&A, czarna spódnica uszyta przez mamę, rękawiczki - Paulina
pies - Febra :)

Obserwatorzy