piątek, 23 lipca 2010

Mała czarna

Lejący się z nieba żar, zmienia poranne: „Co ja mam na siebie włożyć?” w „Co by tu z siebie zdjąć?”. Jako, że przebywam jednak wśród ludzi, strój, zwany potocznie strojem Ewy, nie wchodzi w grę (publiczność uprasza się o zaprzestanie wycia ;)). Jak na razie najlepiej sprawdzają się dwie opcje: maxi dress, pod którą przy każdym kroku miło pałęta się powietrze i kiecka „kopertówka”. Dziś ta druga. Wersja minimal, aby stanowiła tylko tło do butów i dużej biżuterii.

Na zdjęciach: Czarna kopertowa sukienka - SH, buty - Prima Moda

Obserwatorzy