piątek, 4 grudnia 2009

Nerwy w konserwy, czyli CYTRYNÓWKA

Aby ukoić trochę nerwy, zszargane oczekiwaniem na posta z kociakami, proponuję Wam wykonanie i degustowanie (dla zdrowotności oczywiście) rewelacyjnie prostej, smacznej i przynoszącej wiele radości w zimowe wieczory CYTRYNÓWKI:

Przygotować należy:

1/2 l. spirytusu (jeśli ktoś bywa u naszych sąsiadów Czechów, to tam jest tani jak barszcz)
4 cytryny
1 szkl. cukru
0,75 litra wody (przegotowanej lub mineralnej niegazowanej)

4 cytryny umyć, obciąć im końcówki (z obu stron) i przeciąć na pół. Włożyć cytryny do dużego słoika (lub innego pojemnika z zakrętką, żeby procenty nie uciekały) i zalać 1/2 l. spirytusu. Dwa dni chodzić wokół słoja nerwowo chrząkając, potrząsając nim, spoglądając na niego i niecierpliwiąc się. A już po dwóch dniach (które będą dla niektórych jak wieczność)....:

Bierzemy 0,75 wody, wsypujemy do niej cukier i mieszamy, mieszamy, mieszamy... Następnie wyciągamy cytryny ze spirytusu i wyciskamy, wyciskamy, wyciskamy (najlepiej na wyciskarce) i sok z cytryn wlewamy do wody. Można przecedzić go przez sitko, żeby nie było farfocli, ale nie jest to konieczne, bo farfocle nie przeszkadzają w degustacji . Jeśli zdecydujecie się odcedzać, to pozostałe na sitku farfocle rozetrzyjcie łyżką, żeby nic się nie zmarnowało ;). Wodę z cytrynami i cukrem wlewamy do spirytusu (nie odwrotnie!) i tadam! Gotowe! Rozlewamy nasz boski trunek do butelek, a później możemy go pić na dwa sposoby: z kieliszeczka (ma moc, ostrzegam!), lub w szklaneczce rozcieńczone z wodą i lodem (ma moc i jest podstępne!).

Smacznego

1 komentarz:

biforek pisze...

cytrynówka jest dobra na wszystko, a co dopiero szwagra Fantazji ;)
Pozdrawiam
Bursztynek

Obserwatorzy